Zobacz 11 odpowiedzi na pytanie: Jak przestac sie masturbowac. Masturbacja to niestety bardzo powszechne uzależnienie i problem masy ludzi, ciężko jest z tym skończyć, gdyż jest to uzależnienie typu alkocholizmu i narkomanii, również daje olbrzymią przyjemność przez co ludzie chcą jej wiecej i również zatracają się w coraz to gorsze sposoby zaspokojenia.
Lepiej zasypiać ze zmęczenia z różańcem w ręku niż z grzechem. Coraz częściej w mediach można usłyszeć, że masturbacja nie jest niczym złym, że to jest naturalne zachowanie dla człowieka, który w danej chwili ma potrzebę rozładowania napięcia seksualnego, że jest to sposób by chronić się przed zdradą itd. Dostaje się Kościołowi za to, że potępia masturbację, mówiąc, że to grzech i przez to wpędza ludzi w poczucie winy. A tego nie można potępiać, bo to jest coś normalnego. Gdy słyszę takie słowa z ust „ekspertów”, to przyznam szczerze, że aż się we mnie gotuje. Dlatego postanowiłam napisać moja świadectwo, bo może ktoś kto je przeczyta, a też tkwi w tym bagnie, jakim jest masturbacja, będzie chciał zacząć się z niego wygrzebywać. Już 15 lat jestem zniewolona masturbacją. Do dnia dzisiejszego z nią walczę. Zaczęło się, gdy miałam 8 lat. Nie wiedziałam wtedy, że to grzech, ale czułam że jest coś nie tak. Po masturbacji czułam się beznadziejnie, pojawiał się smutek, złość, rozdrażnienie, jakby ktoś zniszczył we mnie coś cennego. Nie wiedziałam, czemu tak dziwnie się czuję. Teraz już wiem: serce dziecka jest wrażliwe i nie zdążyło jeszcze nasiąknąć kłamstwem tego świata, jest prawdziwe, takie, jakie je stworzył Pan Bóg, dlatego jakby od razu daje odczuć, że coś jest dobre, a coś jest złe. Dlatego o wpędzaniu przez Kościół w poczucie winy nie ma tu mowy, bo człowiek, nie wiedząc, że jest coś jest grzechem, już czuje, że jednak coś jest nie w porządku. W końcu przecież jesteśmy wyposażenie przez Pana Boga w sumienie. Wielu go zagłuszyło, dlatego nie słyszą jego głosu. Ale ono jest. Daje znać wtedy kiedy człowiek czyni zło. Tylko trzeba mieć serce dziecka, by móc to sumienie usłyszeć. Każdy grzech masturbacji potęgował we mnie coraz większe poczucie beznadziejności, poniżenia, co skutkowało następnym grzechem. I tak w kółko. To działa jak narkotyk: nie chciałam tego robić, ale wbrew temu, robiłam to. Nie bez przyczyny masturbacja nazywana jest samogwałtem. Tak, jest to gwałt, który zadajemy sami sobie. Czułam, że popełniając ten grzech, sama depczę swoją godność. Masturbacją człowiek upokarza sam siebie i, nie wiedząc jak się z niej wyrwać, zaczyna wierzyć w to kłamstwo, które serwuje mu dzisiejszy świat: że masturbacja nie jest niczym złym. Gdy w to uwierzyłam, poczułam się lepiej, nie miałam już wyrzutów sumienia, zagłuszyłam je i już nie chciałam tego grzechu porzucić, bo było mi z nim dobrze. Ale na dnie serca płakałam…. Od 4 lat wzięłam się za siebie i na poważnie walczę z tym grzechem. Wpierw musiałam zacząć od znalezienia przyczyny tego grzechu, a był nią głód miłości. Miłości, której nie dostałam od rodziców w dzieciństwie, czułam się gorsza, nie umiałam kochać samą siebie, więc podświadomie próbowałam sobie brak tej miłości zrekompensować, stworzyć chociaż jej namiastkę. Ale to działało na odwrót, im bardziej wchodziłam w ten grzech, tym bardziej nienawidziłam siebie. Dlatego walkę z masturbacją musiałam rozpocząć od uwierzenia, że Bóg mnie kocha, a później nauczenie kochać samą siebie taką, jaką jestem i akceptowania siebie. Nie jest łatwo, często upadam, ale w sakramencie pokuty Jezus mnie podnosi i mogę iść dalej. Dziękuję Panu Bogu, że dał mi wspaniałego spowiednika, przez którego pomaga mi na nowo odzyskać serce dziecka, czyste serce. Na początku walki było ciężko, po każdej spowiedzi byłam sfiksowana na punkcie, „by znów tego grzechu nie popełnić” i pomimo tego wciąż go popełniałam. Podczas jednej ze spowiedzi ksiądz doradził mi, bym przestała myśleć w ten sposób, bo im bardziej myślę, by go nie popełnić, tym bardziej moje myśli krążą wokół tego grzechu i w końcu go popełnię. Zamiast myśleć o grzechu i wpatrywać się w grzech, mam myśleć o tym, co dobrego mogę zrobić, mam wpatrywać się w Jezusa. Poskutkowało. Gdy pojawia się pokusa, biorę do ręki różaniec. Kiedyś przeczytałam takie zdanie: lepiej zasypiać ze zmęczenia z różańcem w ręku niż z grzechem. Wbrew temu co podają seksuolodzy, masturbacja nie chroni przed zdradą. Bo zdrada zaczyna się już w sercu, a podczas masturbacji zdradzamy naszego małżonka albo przyszłego męża/żonę z fantazjami z myślami, które sami tworzymy, by doprowadzić się do orgazmu. Celem seksualności człowieka jest obdarowywanie, troska o tą drugą osobę. Masturbacja jest tego zaprzeczeniem, jest dbaniem tylko o swoją przyjemność, o siebie. A więc egoizm: mi ma być przyjemnie, koniec i kropka. Masturbacja jest dowodem na niedojrzałość, bo umiejętność panowania nad swoją seksualnością, pożądaniem jest cechą dojrzałości człowieka. Jeśli twierdzisz, że to, co napisałam to brednie, bo ty fantastycznie czujesz się z masturbacją i nie zamierzasz jej zaprzestać, a tak w ogóle, to po co miałbyś zaprzestawać, skoro nie wyrządzasz nikomu tym krzywdy, to mam dla ciebie propozycję: po masturbacji, pół godziny usiądź w swoim pokoju w ciszy (bez włączonego telewizora, komputera, muzyki itp.), sam ze sobą, nie myśl o niczym. W ciszy usłyszysz swoje serce i wtedy przekonasz się, czy aby na pewno masturbacją nie robisz krzywdy. Krzywdy sam sobie. Może po chwili spędzonej na wsłuchiwaniu się w swoje serce, poczujesz, że po policzku płyną ci łzy…. Popatrz wtedy na krzyż, na obraz Jezusa Miłosiernego, popatrz Mu w oczy i trwaj tak długo, aż się wypłaczesz. On cię nie potępia, On chce cię z tego bagna wyrwać. Nie bój się pójść do spowiedzi, opowiedzieć Jezusowi całą swoją historię. Tylko wtedy odzyskasz serce, które jest w stanie prawdziwie kochać. Zaryzykujesz? Ja zaryzykowałam i nie żałuję, dlatego zachęcam i ciebie. Nie będzie łatwo, bo szatan będzie cię atakował, próbował zniechęcić do nawrócenia, będzie robił wszystko, byś jeszcze bardzie cię upokorzyć, byś po kilku bitwach o czystość, poddał się, powiedział, że to nie ma sensu i wrócił z powrotem do grzechu. Nie pozwalaj sobie dalej wmawiać, że wszystko jest ok. Bo nie jest ok. Zacznij działać. Idź do spowiedzi. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Zobacz 1 odpowiedź na pytanie: Jak sie najlepiej masturbowac? Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.
Witam! Mam 18 lat. Z tym problemem borykam się już od jakiegoś czasu, ale wydaje mi się on dość skomplikowany, dlatego że łączy w sobie wiele wątków. Po pierwsze masturbacja. Masturbuję się od jakichś 10 lat, tyle że wtedy, jako dziecko, nie wiedziałam co to jest. Robiłam to, bo sprawiało mi to jakąś przyjemność. Z biegiem czasu zaczynałam dowiadywać się o masturbacji z gazet, Internetu, koleżanki w szkole coraz częściej rozmawiały o sprawach intymnych. Byłam nastolatką i myślałam sobie, że taka kolej rzeczy, że poznaję własne ciało itd., zresztą tak też pisało w gazetach - że masturbacja jest prawidłową formą rozładowania napięcia seksualnego młodego człowieka. Pasowało mi takie stwierdzenie i coraz częściej poddawałam się masturbacji. Po jakimś czasie doszły do tego filmiki pornograficzne w Internecie, ale nadal wszystko było dla mnie OK. W drugiej klasie gimnazjum nastąpił dla mnie pewien przełom. Zaczęłam przygotowywać się do przyjęcia sakramentu Bierzmowania. Od dziecka byłam wychowywana w katolickiej rodzinie, ale dopiero wtedy w gimnazjum poczułam naprawdę silną więź z Bogiem i jednocześnie na spotkaniach do Bierzmowania, dowiedziałam się, że masturbacja i oglądanie pornografii w Internecie jest grzechem ciężkim. Wtedy poczułam się fatalnie. Jednak udało mi się to przezwyciężyć i poszłam do Spowiedzi Św. Niestety, nie udało mi się całkowicie odejść od masturbacji. I tak, co jakiś czas spowiadałam się z tego samego grzechu jakim jest samogwałt. Jednak mimo świadomości, że masturbacja jest grzechem, nadal to robiłam, ale jakoś nie czułam z tego powodu większego dyskomfortu. Z biegiem czasu zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Zaczęłam szukać każdej możliwej okazji, by tylko zaspokoić swoje potrzeby. Cieszyłam się, gdy zostawałam sama w domu, bo mogłam wejść w Internet, włączyć film pornograficzny i uprawiać samogwałt. Tak było przez kilka miesięcy. Odkąd poszłam do liceum, znów zaczęłam czuć się fatalnie, ale teraz już za każdym razem, gdy się masturbowałam. Czułam, że nie powinnam tak robić, ale mimo to, co jakiś czas do tego wracałam. Znów zaczęłam czuć, że wiara jest dla mnie ważna, i że to co robię jest z nią niezgodne, ale nadal co jakiś czas wracałam do masturbacji. I tak aż do teraz. Bardzo źle czuję się, kiedy to robię, ale czasami nie potrafię się opanować. Zauważyłam, że to jest dla mnie takie błędne koło - po masturbacji okropnie się czuję, ale gdy okropnie się czuję i mam zły nastrój - wracam do masturbacji. Tak wygląda mój pierwszy problem. Nie wiem, czy powinnam do państwa o tym pisać, może to bardziej pytanie skierowane do księdza, ale nie spotkałam jeszcze w Internecie strony, na której mogłabym w ten sposób zadać pytanie księdzu, dlatego zdecydowałam się napisać do państwa. Może jest jakiś sposób, by uwolnić się od masturbacji? Bo mimo że się staram, to nie bardzo mi to wychodzi. Kolejnym moim problemem jest mój brak wiary w siebie. Nie wiem, czy to wynika z tego, co opisałam wcześniej, ale może w jakiś sposób się łączy... Otóż, nigdy nie należałam do osób szczupłych. W przedszkolu i szkole podstawowej dzieci wołały na mnie "grubas" itp. Było mi przykro, ale nic z tym nie robiłam, właściwie chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę ze swojej sytuacji. Przełom nastąpił w 6 klasie szkoły podstawowej. Było to w 2007 roku, w styczniu zaczęłam się odchudzać. Jadłam tylko dwa posiłki dziennie - śniadanie i obiad, żadnych słodyczy ani dojadania między tymi dwoma posiłkami, a do tego codziennie ćwiczyłam na rowerku stacjonarnym. Chudłam w oczach, a ludzie zaczęli prawić mi komplementy itd. Przyznam, że bardzo mi to odpowiadało i byłam z tego bardzo zadowolona. Ale kiedy osiągnęłam wagę poniżej 50 kg, przestałam się odchudzać, dbać o swój wygląd. Zaczęłam jeść "normalnie", tzn. nie odmawiałam już sobie słodyczy, a zamiast dwóch posiłków dziennie, jadłam 7. Do gimnazjum udało mi się wejść jeszcze z dość fajną figurą, ale potem zaczął się efekt jo-jo i zaczęłam przybierać na wadze. Potem kilka razy jeszcze próbowałam się odchudzać, ale już nie udało mi się osiągnąć takiego efektu jak za pierwszym razem. Teraz znów jestem otyła, jest mi z tym źle, nie mam ochoty kupować ubrań (choć rodzice często chcą mnie zabierać na zakupy), bo uważam, że mam za duży rozmiar, czuje się źle, gdy widzę inne szczuplejsze dziewczyny oglądające ciuchy w tym samym sklepie co ja. Dlatego też unikam zakupów jak ognia. Zbliża się lato, wyjeżdżam z rodzicami nad morze na kilka dni i chciałabym wyglądać zgrabniej, ale już się tego boję, bo chyba już brakuje mi sił, aby się odchudzać. Może pomogą mi państwo dobrać jakąś dietę dla osób w moim wieku, abym mogła schudnąć? Kolejny mój problem dotyczy nauki. Odkąd pamiętam byłam wzorową uczennicą. W przedszkolu pierwsza nauczyłam się czytać i pisać, a potem w szkole zawsze miałam najlepsze oceny z każdego przedmiotu, i tak było do 3 klasy gimnazjum. W liceum wszystko się zmieniło. Z bardzo dobrej uczennicy stałam się przeciętną. Zamiast 5 i 6 w moim dzienniczku zaczęły się pojawiać 3,2 a nawet kilka 1. Dodam, że przez całą podstawówkę i gimnazjum rodzice cały czas powtarzali mi, że mam się uczyć, bo w przeciwnym razie będę nikim itd. Nie wiem czy to właśnie to powodowało, że dobrze się uczyłam, ale faktycznie moje wyniki w nauce były wręcz fantastyczne, a koledzy i koleżanki z klasy bardzo mi tego zazdrościli. Bycie dobrą uczennicą mi pasowało, ciągłe pochwały, najlepsze oceny itd., wydaje mi się, że sama nauka jakoś bardziej wchodziła mi do głowy. Jak już pisałam - w licem się to zmieniło. Tłumaczyłam sobie to tym,że przecież to już wyższy poziom itd., ale zaczęłam kompletnie tracić wiarę w siebie. W podstawówce i gimnazjum rodzice wyzywali mnie, gdy zdarzało mi się przynieść ocenę niższą niż 5, na szczęście w liceum trochę przystopowali, ale mimo wszystko nadal katują mnie nakazami, że mam się uczyć. A ja czuję, że na to już też nie mam siły. Jestem beznadziejna, nie potrafię nauczyć się już tak dobrze jak kiedyś. Co mam robić?! Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nieśmiałość. Chociaż właściwie nie wiem, czy można to nazwać nieśmiałością, no ale mam pewien problem w kontaktach z innymi ludźmi. Najpierw zauważyłam trudności w kontaktach z nauczycielami w szkole. Kiedy w liceum odpowiedzi ustne stały się codziennością, zupełnie nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Niby uczyłam się na każdą odpowiedź ustną, ale kiedy nauczyciel brał mnie do odpowiedzi, po prostu zamierałam. Serce waliło mi jak oszalałe, robiłam się czerwona, zasychało mi w ustach, zaczynały dygotać mi nogi i ręce. Przy tym zapominałam połowy materiału i zawsze dostawałam gorsze oceny. Odpowiedzi ustne to dla mnie istna katorga. Już wolałabym codziennie pisać kartkówkę niż odpowiadać! Ale nawet w zwykłych kontaktach uczeń-nauczyciel, kiedy trzeba o coś zapytać, poprosić, mam z tym problem. Nie wiem jak zacząć rozmowę, i znowu zaczynam się denerwować, że muszę w ogóle się odezwać. Nawet w kontaktach z rówieśnikami odczuwam pewien dyskomfort. Koleżanki z klasy są odważne, bystre, a ja jestem taką cichą, szarą myszką. Mama mi mówi, że też mam taka być, bo inaczej niczego w życiu nie osiągnę, ale ja nie umiem być taka jak one. Co mam zrobić, że jestem taka nieśmiała? Poza tym jestem zbyt nerwowa osobą. Ostatnio wszystko mnie denerwuje. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. W domu często wybuchają jakieś niezrozumiałe kłótnie, bo rodzice w sumie też są nerwowi. Moja babcia ma 84 lata, mieszka z nami i ma kłopoty z pamięcią. Bierze dużo lekarstw, ale niektóre może brać tylko rano, inne tylko wieczorem. Chcemy jej z mamą w tym pomóc, bo wiele razy już zdarzało się, że myliła się w braniu tych lekarstw, chciała brać wieczorem, te które powinna brać rano i odwrotnie. Niestety, babcia nie potrafi przyznać się przed samą sobą, że ma problem z pamięcią i obwinia o wszystko nas. Krzyczy na nas, że mamy się nie wtrącać, że ona nie jest głupia... Mam już tego dosyć! Chcemy jej pomóc, a ona nie chce nam tego ułatwić. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?! Proszę o szybką odpowiedź, bardzo zależy mi na konsultacji.
Ustawienia zaawansowane. Zobacz 10 odpowiedzi na pytanie: W jakim wieku najlepiej zacząć się masturbowac?
Zobacz 3 odpowiedzi na pytanie: Jak się masturbować jako chlopak w wieku 14 lat. Pytania . Wszystkie pytania; Jak Namówić Rodziców? (50311) Mój Wygląd (510624)
2. Jak zarobić pieniądze w wieku 15, 14, 13, 12 a nawet 11 lat? W Polsce i wielu innych miejscach świata praca nieletnich jest bardzo silnie uregulowana prawnie. W naszym kraju niepełnoletni mogą podjąć zatrudnienie, gdy ukończyli 15 lat. Ponadto muszą spełnić jeszcze 2 warunki: ukończyć co najmniej ośmioletnią szkołę podstawową i przedstawić świadectwo lekarskie
Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki (szczegółowe informacje znajdziesz. Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: Jak wygląda orgazm? Czy w wieku 12 lat mogę się masturbować?
. 90 23 435 126 166 220 56 115
jak sie masturbowac w wieku 15 lat